„Króliki Pana Boga”

„Króliki Pana Boga”
Rok 1945, II wojna światowa dobiega końca. Wycieńczeni ocaleni starają się wrócić do swoich domów. Grzegorz Kozera w powieści „Króliki Pana Boga” zabiera czytelnika w podróż ku wyzwolonej Polsce, podróż niezwykle emocjonalną, pełną zła, cierpienia i prób posklejania ran, którym nigdy nie będzie dane się zabliźnić.
Troje ludzi, którzy cudem uniknęli śmierci z rąk nazistów, połączył przypadek. Stanęli na swojej drodze i postanowili, że w dalszą wyruszą wspólnie. Ich celem była wyzwolona Polska. Za cel postawili sobie spotkanie najbliższych, bo wierzyli, że ci również ocaleli. Przeciwnikiem ich był głód, choroby, zniszczony organizm, który nie ma już sił walczyć w tej ostatniej rundzie. Ale Halina, Adam i Honza nie poddają się. Adam podejmuje się zdobywania pożywienia dla ich trójki, a Halina czuwa przy słabnącym Honzie. Koszmar obozów koncentracyjnych wycisnął na nich trwałe piętno, które pozostanie w ich umyśle już na zawsze. Ten fatalizm powoduje, że próżno szukać w nich radości z odzyskanej wolności. Czy matce Honzy dane będzie przytulić syna? Czy rodzina Haliny przeżyła? Czy ona sama będzie potrafiła stawić czoła codzienności? Wreszcie czy Adam, najmniej dotknięty tragedią wojennych przeżyć, odnajdzie najbliższych i rozpocznie nowe życie?
 
Spoiwem łączącym tych troje jest obietnica dana Honzie. To ona w chwilach zwątpienia pomaga iść dalej, chociaż droga, którą podążają, to kolejna walka o przetrwanie. Wygłodniali współtowarzysze stają się niebezpieczni, gotowi na wszystko za kawałek chleba. Sowieckie wojsko, nie mniej okrutne niż poprzedni okupant, bezprawnie żeruje na ocalałych, zabijając tych, którzy do niedawna sami zabijali. Gdzieś w tym całym chaosie i okrucieństwie wyłania się obraz głównych bohaterów, którzy są dla siebie oparciem, których jeszcze stać na ludzki odruch wobec siebie. Może więc jest jeszcze dla nich cień szansy? Może nie wszystko stracone?
 
Do niedawna rok 1945 pozostawał w świadomości społecznej jako czas odzyskanej, upragnionej wolności. Więcej uwagi poświęcano polityce, odbudowie zrujnowanego państwa niż ludziom, którzy przeżyli koszmar. „Króliki Pana Boga” wypełniają przestrzeń, która pozostawała wolna. Dla Kozery liczy się człowiek – ten zniszczony, i choć cudownie ocalały, to jednak psychicznie zdewastowany. Tło wydarzeń jest tu tak silne, że pozostawia szok i przerażenie. Ta podróż, na której końcu jest tylko niewiadoma, to przede wszystkim potrzeba ucieczki ze znienawidzonych Niemiec, które już zawsze kojarzyć się będą z II wojną światową i jej przerażającym obrazem. Byle dojść do Polski, byle przekroczyć granicę.
 
„Króliki Pana Boga” to kontynuacja wydanej w 2013 roku powieści „Berlin, późne lato”. I warto czytać je w tej właśnie kolejności, nie tylko ze względu na wydarzenia i wspólny mianownik, którym jest postać Haliny. Nie sposób nie wspomnieć o coraz lepszym warsztacie pisarskim Grzegorza Kozery. „Króliki Pana Boga” można uznać za najlepszą i najbardziej nacechowaną emocjonalnie książką w dorobku pisarskim autora. Subtelność kiełkującej przyjaźni i zaufania w konfrontacji z mrocznym i bestialskim obrazem opisanym w tle to doskonała kreacja. Chapeau bas!
 

Natalia Nowak-Lewandowska