Pasja zaczęła się już w trakcie studiów medycznych. Wtedy po raz pierwszy zainteresowałem się historią sztuki. W przerwie między zajęciami chodziłem do galerii i lokalnych anytykwariatów. Wiele czasu spędzałem również na czytaniu książek poświęconych tej tematyce.
Początkowo zainteresowanie sztuką znalazło pełen wyraz w pasji kolekcjonerstwa. Z racji swoich studiów szczególną uwagę zwróciłem na przedmioty związane z medycyną. Pasja kolekcjonerstwa zaczęła się dosyć niewinnie – pierwszymi eksponatami były stare strzykawki oraz sterylizatory, które wyszły z użycia. Później kolekcja powiększyła się o dawne, niepotrzebne już narzędzia chirurgiczne ze szpitali oraz ośrodków zdrowia. Równocześnie byłem stałym gościem nie tylko w antykwariatach, ale również na targach staroci – zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Część eksponatów przekazali mi koledzy lekarze. Często w zakamarkach piwnic i strychów domów rodzin lekarskich znajdują się prawdziwe „perełki”. Dowodem na to jest akcja zapoczątkowana kilka lat temu na łamach jednej z ogólnopolskich gazet lekarskich. Po opublikowaniu informacji, że zajmuję się zbieraniem starych przedmiotów związanych z medycyną, wiele osób odpowiedziało na prośbę o przekazanie tych niezwykłych przedmiotów do mojej kolekcji.
Eksponaty są usystematyzowane i zebrane w kilka działów.
Dział farmaceutyczny liczy ponad 300 unikatowych przedmiotów, jak: wagi apteczne, moździerze, odważniki czy stare recepty. Wiele z nich pochodzi z jednej z najstarszych aptek w Polsce, „Pod Białym Orłem”, która jest prowadzona nieprzerwanie od 1493 roku. Przekazała je – jako darowiznę – magister Mirosława Domańska. Do kolekcji należą również stare książki, w tym jedna nawet z XVIII wieku! Na półkach znajdują się takie tytuły jak: „Lekarz domowy” z 1852 r., „Przysięga i przykazanie hipokratesowe” z 1931 r., „Wiadomości terapeutyczne” z 1935 r., „Medycyna współczesna” z 1935r., ale także kalendarz lekarski z 1889 r. czy dziennik urzędowy warszawsko-białostockiej izby lekarskiej z 1934 r. To między innymi w tych pozycjach poszukuję inspiracji – dowiaduję się z nich jak wyglądały i nazywały się narzędzia, które w przeszłości były w powszechnym użyciu. Obok starych tomów kolekcjonuję również książki współczesne, które poświęcone są historii medycyny.
„Sercem” kolekcji są narzędzia lekarskie z różnych dziedzin medycyny, m.in. okulistyki, laryngologii czy ginekologii. Niektóre z przyrządów, na przykład anestezjologiczne, pochodzą z przełomu XIX i XX wieku, czego przykładem jest np. maska Schimmelbuscha do zakraplania eteru, która kiedyś służyła do znieczulania pacjentów. Kolekcja składa się również z narzędzi i sprzętów stomatologicznych czy sprzętów radiologicznych, m.in. z historycznej przeglądarki do zdjęć małoobrazkowych.
Obok narzędzi nie brakuje również przedmiotów codziennego użytku, jak np. torby lekarskiej, irygatorów, stetoskopów czy kaczek i aparatów do mierzenia ciśnienia.
Wiele eksponatów z kolekcji pochodzi z Austrii, gdzie mieszka moja starsza córka, pracująca jako architekt. Jak się okazuje, za granicą kolekcjonerstwo jest bardziej popularne. W Austrii jest bardzo wiele prywatnych muzeów, które zakładają pasjonaci danej dziedziny z żyłką kolekcjonera. Szczególnie ciekawe ekspozycje można zobaczyć podczas corocznej Nocy Muzeów, organizowanej w Wiedniu.
W Polsce ze względu na wysokie koszty zorganizowania prywatnego muzeum na wzór austriackich jest niezwykle trudne. Przyznaję, że kolekcjonerstwo to wyjątkowo droga pasja. Eksponaty trzeba kupować za własne pieniądze, a niektóre z nich – ze względu na unikatowość i wiek – są niezwykle drogie (od kilku do kilkunastu tysięcy złotych). Niestety, nie wszystko jest w zasięgu portfela. Ostatnio musiałem na przykład zrezygnować z zakupu przedwojennego operacyjnego czy zabytkowego wyposażenia gabinetu okulistycznego.
Najbliższa rodzina wspiera mnie w mojej pasji, nawet mimo faktu, że kolekcja zajmuje coraz więcej przestrzeni domu. Czasem żona czy same córki wyszukują unikatowe przedmioty. Szczególnie młodsza córka – z wykształcenia również lekarz – stara się podtrzymać kolekcjonerską tradycję.
Nie ukrywam, że marzy mi się zorganizowanie muzeum z prawdziwego zdarzenia, w formie gabinetów lekarskich urządzonych w starym stylu. Jeżeli są osoby, które mają przedmioty mogące wzbogacić kolekcję, proszę o kontakt. W dzisiejszych czasach, jesteśmy skoncentrowani na teraźniejszości, zapominamy o naszych korzeniach. Przecież te przedmioty kiedyś ratowały ludzkie życie.
dr n. med. Włodzimierz Nowatorski