Medycyna i pasje

 

Najpierw był eksperyment na myszach, który pokazał, że produkty sojowe podawane im w pożywieniu aktywowały wzrost komórek raka piersi i zakłócały terapię antyestrogenową. Od tej pory lekarze odradzali pacjentkom wprowadzanie soi do planu żywieniowego. Ważny szczegół, niezbyt często podkreślany – myszy nie posiadają limfocytów Tc, które, jak wiadomo, zwalczają raka piersi.

 

Ale że rozwój naukowy tkwi w zadawaniu pytań nawet na oczywiste odpowiedzi, dwie badaczki z Georgetown Lombardi Comprehensive Cancer Center – Leena Hilakivi-Clarke i Xiyuan Zhang –  postanowiły sprawdzić, czy spożywanie soi wpływa na uzyskane wyniki. Okazało się, że tak. Myszy karmione soją (a konkretniej zawartą w niej genisteiną) przez całe swoje życie reagowały lepiej na leczenie antyestrogenowe niż myszy z grupy kontrolnej. Zmniejszone zostało również ryzyko nawrotu raka.

 

To doprowadziło badaczki, do których dołączyła także Katherine Cook, do kolejnego badania – postanowiły przyjrzeć się już nie bezpośrednio soi, ale ogólnym zmianom w gospodarce hormonalnej. Odkryto, że dzięki podawaniu genisteiny przed okresem dojrzewania zostaje aktywowana reakcja ochronna zapewniana przez limfocyty Tc (oryg. cytotoxic T cells). Dzięki temu późniejsza terapia antyestrogenowa przebiegała lepiej, a nawroty były udaremniane.

 

Na podstawie uzyskanych wyników badaczki sformułowały wniosek, iż przyjmowanie produktów sojowych przed chorobą oraz w jej trakcie jest korzystne. Ważne jest jednak, aby rozpocząć spożywanie soi na długo przed pojawieniem się nowotworu. Wniosek ten stoi w zgodzie z wynikami innych badań (realizowanych na próbach celowych), które wskazują, że u kobiet jedzących powyżej 10 mg izoflawonów dziennie, występuje niższe ryzyko nawrotu raka piersi niż u kobiet przyjmujących ich mniej niż 4 mg dziennie.

 

Na podstawie: Georgetown University Medical Center, ScienceDaily                                                                  

Mariusz Ludwiński