Ryzyko związane ze złamaniem narzędzi: wiertła Gatesa-Gliddena mogą zagrażać zdrowiu

Ryzyko związane ze złamaniem narzędzi: wiertła Gatesa-Gliddena mogą zagrażać zdrowiu
Autorzy pracy opisali przypadek uszkodzenia ciągłości tkanek przez obrotowe narzędzie endodontyczne, które wbiło się w ramię stomatologa na tyle głęboko, iż jego usunięcie wymagało skomplikowanego zabiegu chirurgicznego oraz zastosowania odpowiednich procedur w związku z narażeniem na zakażenie HIV i innymi patogenami krwiopochodnymi.

(Separation anxiety: Gates­‍‑Glidden drills can be hazardous to your health)

Lee R. S., Alapati S., Johnson B. R.
J. Endod., 2011, 37, 10, 1470‑1472

Wiertła Gatesa­‍‑Gliddena są najczęściej narzędziami maszynowymi używanymi standardowo do opracowania części koronowej kanału korzeniowego w celu poszerzenia jego ujścia oraz stworzenia prostolinijnego dostępu. Podczas pracy tymi narzędziami nie należy stosować większych prędkości (nie przekraczać 800 obr./min – przyp. autora streszczenia). Wiertła Gatesa­‍‑Gliddena ze względu na odpowiednią budowę łamią się stosunkowo rzadko, a jeśli już dojdzie do złamania, to zazwyczaj następuje ono tuż za uchwytem, dzięki czemu usunięcie takiego fragmentu z kanału zazwyczaj nie jest trudne. Tak jak w przypadku każdego ostrego instrumentu należy mieć na uwadze możliwość skaleczenia się operatora i narażenia go na potencjalne zakażenia krwiopochodne.

Lekarze dentyści są narażeni podczas wykonywania swojej pracy na skaleczenie skóry i na ekspozycje na materiał zakaźny. Z badań wynika, że najczęściej dochodzi do zakłucia igłą (od 30 do 33,4% wszystkich skaleczeń) oraz skaleczenia wiertłem (od 17,5 do 30% przypadków). Mimo że do skaleczenia w gabinecie stomatologicznym dochodzi dość często, opisano jedynie niewiele przypadków zakażenia się HIV po takiej ekspozycji. Wynika to z faktu, że ryzyko zakażenia się HIV po jednorazowym zakłuciu igłą iniekcyjną wynosi zaledwie 0,3% (w przypadku wirusa zapalenia wątroby typu C i B odpowiednio więcej, tj. od 2,7 do 10% i od 5,0 do 45,0%).

Autorzy pracy opisali przypadek uszkodzenia ciągłości tkanek przez obrotowe narzędzie endodontyczne, które wbiło się w ramię stomatologa na tyle głęboko, iż jego usunięcie wymagało skomplikowanego zabiegu chirurgicznego oraz zastosowania odpowiednich procedur w związku z narażeniem na zakażenie HIV i innymi patogenami krwiopochodnymi.

Lekarz dentysta, lat 30, po opracowaniu ujścia kanału korzeniowego za pomocą wiertła Gatesa­‍‑Gliddena, odłożył na konsolę kątnicę wraz z umieszczonym w niej instrumentem. Sięgając po inne narzędzie kanałowe, uderzył łokciem w kątnicę. Po obejrzeniu kątnicy stwierdził, że tkwi w niej jedynie uchwyt wiertła Gatesa­‍‑Gliddena nr 3 o długości 28 mm, które prawdopodobnie uległo złamaniu w wyniku zdarzenia. Lekarz nie odczuł bólu w chwili uderzenia. Ból pojawił się dopiero podczas zginania ręki w stawie łokciowym. Dokładne obejrzenie okolicy łokcia wykazało lekko krwawiącą, małą ranę, usytuowaną ok. 2‑3 cm nad stawem, a badanie palpacyjne potwierdziło obecność ciała obcego w tkankach miękkich. Lekarz zaprzestał dalszego leczenia endodontycznego pacjenta, założył mu jedynie wypełnienie tymczasowe, a sam zgłosił się na pogotowie. Tam wykonano zdjęcie rentgenowskie prawego stawu łokciowego. Na jego podstawie stwierdzono obecność metalicznego ciała o długości ok. 3 cm w odległości ok. 3 cm proksymalnie od stawu łokciowego. Podjęto trwającą godzinę próbę usunięcia narzędzia w znieczuleniu miejscowym, która zakończyła się niepowodzeniem. W związku z tym skierowano pacjenta do chirurga plastycznego. Podczas tej wizyty pobrano również krew do badania. Ponieważ pacjent był szczepiony przeciwko tężcowi i WZW typu B, nie wdrożono żadnej profilaktyki, a jedynie zaordynowano antybiotyk (cefaleksynę). Pacjent początkowo nie zdecydował się na wdrożenie terapii antyretrowirusowej (profilaktyka zakażenia HIV), jednak ostatecznie pod naciskiem członków rodziny rozpoczął doustne przyjmowanie zydowudyny i lamiwudyny. Następnego dnia przeprowadzono zabieg operacyjny. W znieczuleniu przewodowym wykonano cięcie o długości 3 cm i podjęto próbę odnalezienia złamanego instrumentu. W trakcie zabiegu wykonywano zdjęcia rentgenowskie. Dwugodzinny zabieg zakończył się powodzeniem. Usunięte narzędzie wysłano do zbadania, a pacjenta zatrzymano w szpitalu ze względu na potencjalne uszkodzenie nerwów, ścięgien i mięśni. Chirurg plastyczny określił swoje czynności jako „szukanie igły w stogu siana”. Ze względu na utrudnione zginanie ręki w stawie łokciowym stomatolog wrócił do pracy dopiero po 4 tygodniach.

W literaturze nie opisano zbyt wielu przypadków tego typu powikłań, autorzy sądzą jednak, że nie są to rzadkie incydenty. Sugerują, że aby zapobiec tego typu powikłaniom, należy stosować zabezpieczenie w postaci odpowiedniej odzieży ochronnej, a także wykazywać rozwagę. Odrębny problem to zakażenie HIV. Wielu pacjentów nie wie, że są nosicielami wirusa, a ci którzy mają taką wiedzę, nie zawsze informują lekarza w obawie przed odmową udzielenia pomocy. Charbonneau i wsp. wykazali, że w obawie przed stygmatyzacją zaledwie 54% pacjentów zakażonych HIV zawsze informuje o swoim statusie lekarza dentystę. W opisanym przypadku pacjent stomatologiczny początkowo odmówił pobrania krwi w celu wykonania odpowiednich badań, jednak po zachęcie finansowej ostatecznie zgodził się na przeprowadzenie diagnostyki. Badanie wykazało, że we krwi nie ma przeciwciał skierowanych przeciwko HIV i wirusom zapalenia wątroby, dlatego stomatolog przerwał terapię antyretrowirusową.

Autorzy pracy, prezentując opisany przypadek, mieli na celu zwrócenie uwagi lekarzom dentystom na potencjalne niebezpieczeństwo związane ze stosowaniem ostrych rotacyjnych narzędzi endodontycznych, które w ekstremalnych przypadkach mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia.
 
 
mgr Włodzimierz Dura
Zakład Stomatologii Zachowawczej Przedklinicznej i Endodoncji Przedklinicznej PUM w Szczecinie