Aby zobaczyć przedstawienie, widzowie muszą zaczekać punktualnie do godziny rozpoczęcia spektaklu. Kiedy bowiem zajmują swoje miejsca, na scenie jest już obecny pierwszy aktor – Tomasz Schuchardt. Pomocnik kata, półniemowa, bełkocze ledwo zrozumiałe słowa, z których odczytujemy zapowiedź nadchodzącej egzekucji.
W swojej interpretacji historii słynnej władczyni Szkocji Agata Dudy-Gracz koncentruje się przede wszystkim na duchowej samotności i opuszczeniu w obliczu śmierci. Okrutna królowa, która wpędzała kolejnych mężów do grobów i więzień, w swoich ostatnich chwilach nie ma nikogo, kto mógłby być dla niej oparciem. „Nigdy nie miałaś prawdziwych przyjaciół, madame” – z drwiącym śmiechem przypominają gorzką prawdę ostatni kompani. Pokojówka, błazen, aptekarz – wszyscy oni tylko czekają na śmierć swej pani. Mizerna skrzynka z pozostałymi klejnotami królowej to prawdopodobnie najsilniejsza motywacja, aby pełnić swoje obowiązki do końca. Sama egzekucja jest ponadto wydarzeniem publicznym, przyjadą liczni goście, zbiorą obserwatorzy. Najpoważniejszym zmartwieniem służby dworskiej jest należyty wygląd madame, który może zostać zniszczony przez wydalenie ekskrementów podczas ścięcia. Wykonanie wyroku na królowej to także powód do chluby i sławy kata oraz jego pomocnika. W tym pełnym tragizmu położeniu odzywają się mimo wszystko stare cechy, ukryte pod męczeńskim wizerunkiem. Królowej wystarcza sił, aby policzkować i wyzywać sługi. Reminiscencje win i bezduszności przewijają się w trakcie całej sztuki.
Największe wrażenie wywiera odwrócenie spodziewanego porządku, uwidaczniającego się najlepiej w powierzchowności królowej. Jej przygotowanie na śmierć prowadzi od zakrwawionej koszuli nocnej do zdobnych szat godnych prawdziwej władczyni. Im bliżej końca, tym godniej i bardziej królewsko zaczyna wyglądać Mary Stuart. Wyłysiałą głowę zakrywa peruką, bladość kamufluje makijażem. Jednak czy duma i odwaga, z jakimi przyjmuje wydany na siebie wyrok, pozwolą puścić w niepamięć dotychczasowe grzechy?
W tytułową rolę wcieliła się Agata Kulesza. Po sukcesie „Idy” Pawła Pawlikowskiego już sam udział aktorki zachęca do zapoznania się z jej nową kreacją, tym razem na wpół obłąkanej, schorowanej, ale nadal dumnej i despotycznej królowej. Reszta obsady to nazwiska również znane: milczącego i bezwzględnego kata zagrał Przemysław Bluszcz, aptekarza – Bartłomiej Nowosielski, nadwornego błazna – Wojciech Brzeziński. Paulina Gałązka jako Jane oraz Grzegorz Damięcki w roli Raoula domykają listę ostatnich towarzyszy tytułowej Mary. Gościnnie na scenie pojawili się także Maja Kleszcz i Wojciech Krzak (nota bene twórcy świetnie dopasowanej i klimatycznej muzyki).
Spektakl w Ateneum jest skierowany wyłącznie do widzów dorosłych. Poza ciężką i brutalną tematyką sztuki, więzienna scenografia autorstwa Dudy-Gracz jest równie przerażająca i odpychająca. Martwe, bezgłowe psy królowej, metalowe kraty, tron przypominający rekwizyt z sali tortur – te wszystkie elementy nadają całości jeszcze bardziej makabrycznego wyrazu. Zderzenie śmierci i cierpienia w wymiarze indywidualnym z rozpędzoną machiną historii to w wydaniu Dudy-Gracz temat ciężki i przytłaczający, ale wart uwagi. Czy okrutny koniec historycznej tyranki – jaką jawi się Mary Stuart na deskach Ateneum – może poruszyć widzów? W tym sezonie jeszcze trzy czerwcowe spektakle „Mary Stuart” pomogą odpowiedzieć na to pytanie.
„Mary Stuart”
Teatr Ateneum
Warszawa ul. Jaracza 2
http://www.teatrateneum.pl
Weronika Wertelecka