Wbrew obiegowej opinii, OAB nie jest chorobą kobiecą ani chorobą wieku starczego. Dotyka zarówno kobiet, jak i mężczyzn w różnym wieku, chociaż rzeczywiści zapada na nią cztery razy więcej kobiet niż mężczyzn. Nie jest także chorobą śmiertelną. To jednak choroba wstydliwa, prowadząca do wycofania się cierpiących na nią osób z życia zawodowego i towarzyskiego, czego następstwa znajdują odzwierciedlenie nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale przede wszystkim społecznym. Problemy emocjonalne, z jakimi borykają się pacjenci z OAB, często prowadzą do trwałych zmian psychicznych, z depresją włącznie.
Niestety, w Polsce pacjenci dotknięci zespołem pęcherza nadreaktywnego w niewielkim stopniu są wspierani przez państwo. Jeśli chodzi o diagnostykę, do której zaliczamy wywiad, badania podstawowe, fizykalne oraz dodatkowe (badanie urodynamiczne będące podstawowym warunkiem uzyskania refundacji leczenia farmakologicznego OAB), badania te są w pełni refundowane przez NFZ w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Gorzej sprawa wygląda, jeśli chodzi o leczenie I rzutu, w skład którego wchodzi zarówno refundacja leków, jak i fizykoterapia. Z dostępnych form terapii zachowawczej, wśród których wymienia się przede wszystkim: ćwiczenia mięśni dna miednicy Kegla, elektrostymulację, biofeedback czy stosowanie stożków dopochwowych, żadna nie jest refundowana z budżetu państwa. Równie słabo wygląda refundacja leków antycholinergicznych, zaliczanych do terapii I rzutu, do których należą: tolterodyna, fezoterodyna, trospium, darifenacyna, solifenacyna oraz oksybutynina. Z wymienionych substancji tylko dwie – tolterodyna i solifenacyna, dostępne w Polsce w postaci 6 leków, podlegają refundacji. Pozostałe, będące w sprzedaży na terenie Polski leki (fezoterodyna, trospium, darifenacyna, oksybutynina), nie są refundowane z NFZ. Brak wsparcia finansowego ze strony państwa jest poważnym problemem dla wielu chorych, którzy wobec złej tolerancji na refundowane leki czy niepowodzenie leczenia I rzutu często rezygnują z leczenia lub sięgają po substancje na bazie żurawiny lub leki niezarejestrowane.
Refundowane leki antycholinergiczne obarczone są licznymi skutkami ubocznymi i wielu pacjentów nie może ich przyjmować. Odpowiedzią na ten problem okazał się mirabegron – lek będący agonistą receptorów 3-andrenergicznych, zaliczany do terapii II rzutu i będący przyszłością w leczeniu OAB. Niestety, mimo pozytywnej rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), lek nie jest refundowany przez NFZ i można go nabyć jedynie pełnopłatnie. Kiedy nie skutkuje terapia II rzutu pacjent, ma teoretycznie do wyboru dwa wyjścia. Z refundowanych należy jedynie wymienić iniekcje z toksyny botulinowej, stosowaną w ramach procedury „wstrzyknięcia leku do ściany pęcherza lub macicy”. Drugim jest neuromodulacja korzeni krzyżowych, która jednak, mimo swojej 20-letniej pozytywnej historii na świecie, jest w Polsce niedostępna. Można ją wykonać na terenie Unii Europejskiej, a zwrot kosztów leczenia tą metodą reguluje dyrektywa o transgranicznej opiece zdrowotnej.
Alternatywnymi terapiami – refundowanymi w ramach procedur szpitalnych przez NFZ – stosowanymi w leczeniu OAB są: hydrodystensja, podtrójkątowe wstrzyknięcie fenolu, denerwacja pęcherza z dostępu przezpochwowego, transekcja pęcherza moczowego, rizotomia krzyżowa, autoaugmentacja i enterocystoplastyka (powiększenie pęcherza).
Dodatkowo NFZ dofinansowuje pięć rodzajów środków absorbcyjnych, które można stosować na każdym etapie leczenia. Są to: pieluchomajtki, pieluchy anatomiczne, majtki chłonne, podkłady oraz wkłady anatomiczne. W ramach refundacji osobom chorym na OAB przysługuje 60 sztuk środków absorbcyjnych miesięcznie, przy 30-procentowej dopłacie pacjenta i limicie cenowym na poziomie 90 zł. Jednak warunkiem otrzymania refundacji jest posiadanie jeszcze jednej choroby współistniejącej.
Decydenci, którzy podejmują decyzje refundacyjne w Polsce, powinni wziąć pod uwagę fakt, że obecnie dla pacjentów dotkniętych OAB czynnikiem decydującym o wyborze leczenia jest cena. Dlatego państwo powinno zapewnić jak najszerszy dostęp do refundowanego leczenia farmakologicznego i zachowawczego. Drugim niezwykle ważnym krokiem NFZ powinno być bezwzględne usunięcie ograniczeń w dostępie do leczenia pęcherza nadreaktywnego w postaci wymuszenia wykonania najpierw niezwykle inwazyjnego i przykrego dla pacjentów, a kosztownego dla państwa badania urodynamicznego. Jest ono absolutnie niepotrzebne do zdiagnozowania OAB i niezgodne z obowiązującymi w Polsce i na świecie standardami. Dodatkowo państwo powinno zadbać o to, by pacjenci z OAB mieli dostęp do wszystkich skutecznych form leczenia tego schorzenia dostępnych na świecie. Ostatnim postulatem, w obliczu wciąż powiększającej się liczby osób z nietrzymaniem moczu (w tym z OAB) i starzejącego się społeczeństwa, jest zwiększenie limitów ilościowych środków absorbcyjnych do poziomu, jaki ma miejsce w innych krajach europejskich. W Czechach, na Słowacji i Węgrzech, a więc w krajach o podobnym poziomie rozwoju, dopłata pacjenta do środków absorpcyjnych wynosi 0%, a ilość przysługujących pacjentom środków jest o ponad połowę wyższa.
Marzena Michałek