Centralnoazjatycki tygiel okiem Ludwiki Włodek

Centralnoazjatycki tygiel okiem Ludwiki Włodek
Książka Ludwiki Włodek Wystarczy przejść przez rzekę ukazuje wycinek życia, jakie niespiesznie toczy się w Azji Centralnej. Z perspektywy podróżniczki i pasjonatki środkowoazjatyckiej rzeczywistości autorka w sugestywny sposób opisuje rzeczywistość krajów postsowieckich: autorytarne rządy, walki na tle etnicznym, traktowanie kobiet jako części dorobku mężczyzny, porwania „narzeczonych” czy zwyczaj sprawdzania krwi na prześcieradle po nocy poślubnej.
Oprócz tematów trudnych i niewygodnych, jest tu także miejsce na „lżejsze” obserwacje, pozwalające czytelnikowi na zagłębienie się w innym świecie. Dlatego znajdziemy tu również wyjaśnienie konceptu tzw. wschodniej mañany (ros. sczas), zabawne opisy wiecznie przepełnionych marszrutek pędzących na złamanie karku od miasta do miasta czy poetyckie obrazy tradycyjnych, kolorowych strojów kobiecych i męskich.

Autorka przybliża również historię całego regionu od jego najdawniejszych czasów, przytaczając słowa wybitnego odkrywcy – Marco Polo czy polskiego podróżnika, Bronisława Grąbczewskiego. Książka stanowi zbiór indywidualnych, osobistych historii (np. fotografki, pasterza-historyka, byłej prezydent Kirgistanu), najczęściej dramatycznych i skomplikowanych, poprzez które dowiadujemy się o kolejnych aspektach, z których składa się życie w Kirgistanie, Uzbekistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie czy Kazachstanie. Bohaterem każdego rozdziału jest konkretna osoba. Wśród nich jest np. dziewczyna, która uciekła z rodzinnej wsi, aby uniknąć porwania w celach matrymonialnych przez niechcianego kandydata na męża.

wystarczy

Każdy z opisywanych krajów posiada – jak się okazuje – odrębne tradycje i inną historię, o których możemy dowiedzieć się dzięki narracji Włodek. Mieszanka narodów, przesuwane granice, wojny domowe, konflikty z sąsiednimi państwami, całkiem niedawne krwawe rzezie (np. w Osh w południowym Kirgistanie w 2011 roku) – to mieszanka prawdziwie (i dosłownie!) wybuchowa, której zdecydowanie nie poprawiają rządy współczesnych polityków. Dlatego opozycjoniści – z którymi Włodek rozmawia – są uznawani za wrogów narodu.

Czytelnik ma okazję zapoznać się z malowniczą, ale także niezwykle złożoną panoramą krajów dawnego ZSRR. Obraz, jaki wyłania się z tych reportaży, każe nam myśleć, że czytamy o przepięknych miejscach dotkniętych nieludzką cywilizacją. Przedstawione historie bezlitośnie obnażają niesprawiedliwą, nepotyczną politykę, olbrzymią i wszechobecną korupcję, słabe mechanizmy państwowe oraz, co za tym idzie, wielką nieufność społeczeństwa wobec władz. W książce pokazany jest również ogromny wpływ Rosji na swoje dawne republiki i to, jak wiele krzywd wyrządziły ludziom pomysły rosyjskich dysydentów. Przez długoletnie konflikty i niepokoje na tle etnicznym dziś wielu ludzi ciągle ma problemy z definiowaniem swojej tożsamości i przynależnością do określonej religii, tradycji czy języka. Sytuacji nie ułatwiają pseudodemokratyczne dyktatury, które występują we wszystkich pięciu państwach, w mniejszym lub większym stopniu.

Na uwagę zasługują zamieszczone w książce piękne zdjęcia (choć mogłoby ich być jeszcze więcej), przydatna mapka oraz kalendarium najważniejszych wydarzeń w regionie, pozwalające na chronologiczne uporządkowanie wszystkich informacji, o których czytaliśmy wcześniej.

L. Włodek, Wystarczy przejść przez rzekę, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.
 
Dorota Nowak-Baranowska
 
poprzedni artykuł