Ratownictwo górskie moją pasją

Ratownictwo górskie moją pasją
Praca w Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym (GOPR) jest pracą społeczną, za którą nie otrzymuje się wynagrodzenia. Wynagrodzeniem jest tutaj uścisk dłoni Naczelnika Grupy czy też kierownika akcji, a przede wszystkim słowa podziękowania uratowanej osoby. Służba górska jest pracą trudną, wymagającą wielu wyrzeczeń oraz poświęceń, w zamian dostarcza sporo radości i satysfakcji.

GOPR - tylko dla wytrwałych
Aby wstąpić do tej organizacji trzeba mieć od 18 do 35 lat, dobry stan zdrowia, dobrą kondycję fizyczną, znać topografię terenu górskiego jak własną kieszeń, bardzo dobrze jeździć na nartach, a także, co istotne, mieć stabilną sytuację materialną. Jak już wspomniałem, służba w GOPR wymaga wielu poświęceń, czasu, w początkowym okresie użycia własnego sprzętu górskiego. Dodatkowo trzeba znaleźć wśród ratowników dwie bratnie dusze, które poświadczą, że kandydat nadaje się do służby w GOPR. Ponadto osoby rekomendujące danego kandydata zobowiązują się do pełnienia z młodym adeptem ratownictwa górskiego wspólnych dyżurów i niejako sprawują nad nim pieczę w czasie stażu kandydackiego. Tylko ludzie o nienagannej postawie moralno-etycznej mogą zostać przyjęci do służby w GOPR. Zanim rozpocznie się służbę w górach, trzeba zdać egzaminy wstępne, na które składają się: egzamin teoretyczny z topografii górskiej, terenoznawstwa i pierwszej pomocy oraz egzamin praktyczny - jazda na nartach w trudnym terenie górskim oraz różnorodne testy kondycyjne, w tym test Coopera. Praca w GOPR dla każdej nowej osoby rozpoczyna się stażem kandydackim, trwającym od 2 do 5 lat, w czasie którego adept ratownictwa górskiego jest zobowiązany do pełnienia dyżurów ratowniczych oraz odbycia kursu ratownictwa górskiego I stopnia, zwieńczonego egzaminem o niewątpliwie dużym stopniu trudności. Zakończeniem okresu kandydackiego jest złożenie przysięgi ratowniczej i uścisk dłoni Naczelnika. W czasie uroczystej ceremonii młody adept ratownictwa górskiego otrzymuje odznakę służbową – niebieski krzyż na białym tle, pod którym znajduje się gałązka kosodrzewiny.

Nagroda za pracę
Od tej chwili staje się pełnoprawnym ratownikiem górskim, członkiem GOPR. Pragnę zaznaczyć, że w tej organizacji rzadko zdarzają się „rozwody”, a raz dane słowo wiąże ratownika i organizację na całe życie. Dzięki służbie w GOPR można nawiązać wiele ciekawych znajomości, poznać niezwykłe osoby, dla których góry i chęć niesienia ludziom pomocy stały się prawdziwą pasją. Oprócz wypraw, sytuacji ekstremalnych, prawdziwej przygody można poznać, jak to określił znany polski himalaista Ryszard Pawłowski, prawdziwy „smak gór”. Bywa się w górach o różnych porach dnia i roku, a także w miejscach, z reguły, niedostępnych dla zwykłych turystów. Często jednak zdarzają się sytuacje, w których każdy zdrowo myślący człowiek nie chciałby się znaleźć. Ratownicy GOPR wychodzą na akcje najczęściej wtedy, kiedy wszyscy chcą z tych gór uciec, zejść jak najszybciej w doliny, znaleźć się w bezpiecznym schronieniu.

Trudne chwile
Najtrudniejsze akcje, jakimi są wyprawy poszukiwawcze, zdarzają się zazwyczaj po zmroku, w czasie ograniczonej widoczności, z reguły w czasie obfitych opadów śniegu, przy silnym wietrze. Przykładem tego jest akcja ratunkowa, która miała miejsce kilka lat temu. Wyruszyliśmy po grupę uwięzionych wysoko w górach warszawskich licealistów. Wyprawa zmobilizowała nas do ciężkiej fizycznej pracy i utkwiła głęboko w mojej pamięci. Młodzi ludzie zimą, w południe, wybrali się na długą, wymagającą nawet w okresie letnim, wędrówkę. Najgorszy był fakt, że nie byli przygotowani do tego rodzaju wyprawy, zarówno pod względem kondycyjnym, jak i sprzętowym. Już na samym początku wędrówki wyprawa ta była skazana na niepowodzenie. Gdy zapadł zmrok, spadła również temperatura, zaczął wiać silny, porywisty wiatr, który dodatkowo potęgował uczucie zimna. Licealiści nie byli przygotowani do tego rodzaju sytuacji. Nie byli w stanie kontynuować wędrówki i zwrócili się po pomoc do ratowników. Wyprawa ratunkowa była jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych w historii GOPR, zmobilizowała wielu ratowników i dużą ilość sprzętu. Dramatyzmu dodawał fakt, że młodzi ludzie nie do końca potrafili określić swoje położenie. Po kilku godzinach torowania w głębokim śniegu, udało się zlokalizować grupę młodzieży. Sama ewakuacja z użyciem toboganów oraz skuterów śnieżnych zakończyła się nad ranem. Wymagała dużego wysiłku ze strony ratowników.

Opisana akcja górska zakończyła się szczęśliwie dla większości uczestników niefortunnej wędrówki. U dwóch osób doszło do niewielkich odmrożeń. Przykład ten niech będzie przestrogą dla ludzi lekceważących góry. Pragnę podkreślić, że gór nie trzeba się bać, ale trzeba mieć wobec nich respekt. Góry tylko dla rozważnych!!!


dr n.med., ratownik górski Bartosz Puchalski
I Katedra i Klinika Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
Kierownik Kliniki: prof. dr hab. med. Grzegorz Opolski
Grupa Bieszczadzka Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego
Naczelnik: ratownik górski Grzegorz Chudzik