Samochwała w kącie stała?
Wielu z nas ma w głowie wierszyk Jana Brzechwy zaczynający się od słów: „Samochwała w kącie stała i wciąż tak opowiadała”. Od dziecka słyszymy, że chwalenie się jest złe, niegrzeczne, pokazuje nasze zarozumialstwo, że nikt nie będzie nas lubił, jeśli będziemy się zachowywać jak samochwała… Obserwując dorosłych, nauczyliśmy się, że gdy ktoś (zwłaszcza kobieta lub dziewczynka) słyszy komplement, to powinien zachować się skromnie, czyli spuścić wzrok oraz pomniejszyć znaczenie tego, co zostało w nas pochwalone. Przykładowo: „dostaliśmy w szkole tylko 6 -, a koleżanka dostała 6”.
Gdy już trochę podrośliśmy, słyszeliśmy od najbliższych, że „pokorne ciele dwie matki ssie” oraz że, jak mówi rosyjskie przysłowie, „tisze jedziesz, dalsze budiesz”, czyli że nie warto się „wychylać”, mieć swojego zdania, pokazywać, że jesteśmy w czymś lepsi od innych, gdyż to narazi nas na wyśmianie, a nawet szykany, kary i odrzucenie. Zaś rada odnośnie do zdobycia awansu w pracy brzmiała: „siedź w kącie, aż cię znajdą”.
Powyższe strategie dobrze sprawdzały się „za komuny”, gdy wychylanie się ponad szarzyznę i przeciętność zwykle było niemile widziane lub wręcz tępione. Na szczęście nawet w tamtych czasach pojawiały się gwiazdy, które lśniły na tle innych ludzi (np. wybitni pisarze, artyści, naukowcy, lekarze) i potrafiły cieszyć się ze swoich wyjątkowych talentów – mimo zawiści.
Lansuj się, kto może
Gdy zmienił się ustrój, nagle okazało się, że trzeba umieć „się wylansować”. Niezależnie od tego, czy mówimy o konkursie w telewizji czy o procesie rekrutacyjnym, zwykle wygrywają osoby, które potrafią najlepiej się zaprezentować. Nie zawsze są to osoby faktycznie najlepsze merytorycznie.
Jako rekruter wiem, że dla wielu osób najtrudniejsze podczas rozmowy kwalifikacyjnej są właśnie pytania o sukcesy i mocne strony. Jeśli ktoś boi się zabłysnąć i stosuje strategię „szarej myszki”, w obecnym świecie zwykle przegrywa. Osoba z niskim poczuciem własnej wartości uważa, że nie zasługuje na komplementy, docenienie, awans. Nawet mając wszelkie atuty, nie odważy się podnieść głowy, a co dopiero aktywnie zabiegać o bycie docenionym.
Na rynku jest dostępnych wiele „szkoleń z autoprezentacji, komunikacji, wywierania wpływu, asertywności”. Coraz więcej mówi się o „personal branding”, czyli umiejętności zarządzania własnym wizerunkiem (chodzi nie tylko o gwiazdy czy polityków, ale także specjalistów w różnych dziedzinach). Jednak podstawą jest poczucie własnej wartości – dopiero na nim można budować swój wizerunek.
Jak asertywnie przyjmować komplementy?
Przede wszystkim „nie przepraszaj za to, że żyjesz”, nie tłumacz się, nie bagatelizuj rzeczy, za jaką jesteś chwalony. Często popełnianym błędem jest dokładanie sobie łyżki dziegciu np. „faktycznie, pieczeń wyszła mi świetna, ale ciasto już nie”.
Ponadto nie odbieraj sobie poczucia sprawstwa, czyli nie mów: „udało mi się”, „po prostu miałam szczęście”, „każdy na moim miejscu by tego dokonał”. Takie sformułowania oznaczają, że nie jest twoją zasługą to, za co zostałeś pochwalony.
Należy pielęgnować w sobie przekonanie, że zasługujemy w życiu na to, co dobre: na szacunek, uznanie, na wspaniałego partnera życiowego, ciekawą i dobrze płatną pracę. Jeśli uważasz, że „jestem tego warta”, to komplement nie będzie powodował skrępowania.
Słysząc szczery komplement, przede wszystkim podziękuj za niego. Powiedz też o swoich uczuciach z tym związanych np. „cieszę się, że to zauważyłeś”, „miło mi, że doceniasz moją pracę”, „super, że to ci się podobało”, „lubię słyszeć, że moje ciasto wam smakuje”. Pokaż komplementującej cię osobie, jak ważne jest dla ciebie to, że mówi ci pozytywne rzeczy. Zwłaszcza, że w naszym społeczeństwie nie ma nawyku chwalenia, co przekłada się zarówno na szkołę, rodzinę, jak i na biznes. Choć od lat mówi się o tym, jak ważne jest udzielanie pozytywnej informacji zwrotnej (feedbacku) zarówno podwładnym, jak i bliskim, nadal wiele osób „nie ma zwyczaju” chwalić innych. Tym bardziej doceń fakt, że ktoś powiedział ci coś miłego.
Możesz też podkreślić (oczywiście z wyczuciem), że również sam jesteś z siebie zadowolony np. „ja też jestem dumna z tego raportu – włożyłam w niego wiele pracy” lub „też uważam, że mój projekt powinien spodobać się klientowi”.
Dlaczego warto asertywnie przyjmować komplementy?
Okazując wdzięczność i szczere zadowolenie z bycia chwalonym, utwierdzasz otoczenie w przekonaniu, że faktycznie zasługiwałeś na ten komplement, a to buduje twój pozytywny wizerunek oraz zachęca do pochwalenia ciebie przy kolejnej okazji.
Pamiętaj, że jeśli ty sam uważasz, że twoje osiągnięcia są niewiele warte, wkrótce nawet najbardziej wspierające otoczenie przestanie cię doceniać. Deprecjonując słyszane komplementy, zniechęcasz innych do chwalenia cię. Szybko przestaniesz być postrzegany jako „wybitny, lecz skromny” i staniesz się w oczach innych przeciętny, niezasługujący na nagrodę, podwyżkę ani nawet dobre słowo. Jeśli zaś w pracy szef będzie musiał kogoś zwolnić, jest większe prawdopodobieństwo, że wybierze „przeciętniaka” niż osobę, która zbudowała wokół siebie wizerunek pracownika wręcz niezastąpionego. Oczywiście zdarzają się przełożeni, którzy nienawidzą wybitnych pracowników, ale taki szef nie zasługuje nawet na miano menedżera…
Poza tym – komplementy dodają nam skrzydeł. (Oczywiście, jeśli umiemy się nimi cieszyć). Słuchanie o sobie miłych, budujących komunikatów nie tylko poprawia nam nastrój w tym momencie, ale również buduje nasze poczucie własnej wartości, wiary w swoje siły i kompetencje oraz w to, że będę potrafił/potrafiła sobie poradzić, jeśli pojawią się na mojej drodze przeszkody i problemy.
Jak napisał Nathaniel Branden, autor bestselerowej książki „6 filarów poczucia własnej wartości”: W systemie wartości człowieka nie ma nic ważniejszego – bardziej decydującego o jego rozwoju psychicznym i motywacjach niż szacunek, którym darzy on samego siebie.
Anna Daria Nowicka – socjolog. trener
Agencja rekrutacyjna NES Healthcare
www.neshealthcare.pl