Część osób odczuwa odmowę ich prośbie jako równoznaczną z odrzuceniem ich samych. Dlatego są tak wrażliwi nawet w przypadku niespełnienia ich drobnych próśb. Przykładowo: zamiast przyjąć, że odmowa pójścia z nimi do kina dotyczy tylko kina, oni nakręcają spiralę swego rozgoryczenia, bycia zranionym, niekochanym, nieatrakcyjnym towarzysko itp. Taka reakcja bywa dla bliskich im osób niezrozumiała, przesadna, wręcz histeryczna. Bliscy mogą poczuć się szantażowani emocjonalnie i stawiani pod presją. Najgorzej, jeśli dotknięty odmową nie chce lub nie potrafi asertywnie powiedzieć drugiej osobie, dlaczego tak nieadekwatnie reaguje w podobnych sytuacjach. Może to doprowadzić do sytuacji, gdy jego znajomi zaczną unikać z nim kontaktu, bo mają dosyć „fochów”, a w rezultacie osoba zostanie faktycznie odrzucona. Tak właśnie działa straszny mechanizm samospełniającej się przepowiedni…
Przesadnie silne reagowanie na wszelką odmowę i rozciąganie jej na „całokształt relacji” może wynikać z różnych przyczyn. Najczęściej taka osoba nie czuje się pewnie w danej relacji (lub w ogóle w relacji z innymi) i spodziewa się raczej odrzucenia niż sympatii czy wsparcia. Dlatego jest szczególnie czuła – wręcz przewrażliwiona – na wszelkie zachowania mogące kojarzyć się jej z odrzuceniem (np. ktoś za rzadko dzwoni – widać mu nie zależy, nie odpisuje od razu na sms – pewnie rozmawia z kimś fajniejszym niż ja, nie chce iść ze mną do kina – może się mnie wstydzi…). Takie osoby wolą nie prosić, żeby przypadkiem nie okazało się, że druga strona odmówi, czyli (w ich mniemaniu) im na niej nie zależy.
Niektórzy źle znoszą każdą odmowę, gdyż zostali wychowani na księżniczki/książęta z bajki, których wszelkie kaprysy zostawały natychmiast spełniane przez rodzinę. Taka osoba uważa, że jej potrzeby są ważniejsze niż potrzeby innych i nie przyznaje im prawa do „równouprawnienia”. Bo przecież on/ona zawsze byli w rodzinie najważniejsi. Nie nauczyli się więc jako dzieci dawać sobie rady z frustracją, niezaspokojeniem potrzeb, odmową. Nic dziwnego, że także w życiu dorosłym traktują odmówienie ich prośbie jako bolesne „strącenie z piedestału”. Niektórzy nadal próbują grać rolę księżniczki/księcia i są egocentryczni, manipulacyjni, nieczuli na potrzeby innych, pozbawieni empatii.
Problemy z proszeniem mają także osoby, które czują się mniej ważne i/lub mniej wartościowe od innych. Takie osoby (świadomie lub nieświadomie) uważają, że nie zasługują na to, aby inni poświęcali im czas, uczucia czy wysiłek. Nie poproszą, bo nie chcą „absorbować innych swoimi problemami”, bo czują, że „nie wypada”, że „nie mają prawa”, „że jeszcze jakoś dają sobie radę”.
Są także osoby, które z premedytacją odgrywają rolę cierpiętnika. Chcą, aby inni widzieli, jak się męczą, jak bez słowa skargi pchają kamień pod górę niczym mityczny Syzyf. „Wypruwanie sobie żył dla innych” to dla nich sposób na wzbudzanie poczucia winy w bliskich, na kontrolowanie i manipulację, na długi wdzięczności, których spłaty w odpowiednim momencie zażądają. Przykładowo: zdarza się, że gdy chcesz ułożyć sobie życie z osobą nieakceptowaną przez twojego rodzica lub wybrać nieaprobowany przez niego zawód czy styl życia, możesz usłyszeć: „nigdy cię o nic nie prosiłam, więc teraz nie możesz mi odmówić”. Charakterystyczne dla cierpiętników bywa to, że gdy zaproponujesz im pomoc, zwykle odmawiają. Mówią, że „nie chcą sprawiać kłopotu”, „nie chcą nadwyrężać twojej uprzejmości” ani „zabierać ci czasu”. Tymczasem dla otoczenia patrzenie, jak bliska im osoba męczy się zamiast poprosić o pomoc bywa bolesne i może zostać odebrane jako brak zaufania lub wiary w dobre intencje. Umiejętność przyjęcia pomocy także jest w życiu ważna.
Niektórzy unikają proszenia o pomoc (zwłaszcza w pracy), gdyż boją się oskarżeń o zbyt małą kompetencję, kreatywność, samodzielność… Jeśli w firmie panuje lęk przed proszeniem o wsparcie, źle to świadczy o relacjach międzyludzkich oraz o kompetencjach kadry kierowniczej. W innowacyjnych zespołach ludzie nie boją się prosić innych o pomoc, dzielą się wiedzą i zadaniami oraz doskonale rozumieją, że bycie kompetentnym nie polega na tym, aby wszystko zrobić samemu (nawet, jeśli ktoś potrafi wykonać każde zadanie w dziale). Ponadto jednymi z kluczowych kompetencji menedżerskich są: umiejętność delegowania zadań oraz dbanie o atmosferę w zespole.
Z proszeniem mają też problem ci, którzy nie mają do innych zaufania. Uważają, że ich prośba i tak będzie odrzucona (lub co gorsza – wyśmiana). A nawet, jak ktoś spełni ich prośbę, to wykona daną rzecz źle lub „z łaską”. Albo będzie potem im latami wypominał tę przysługę lub domagał się ciągle nowych przysług – w zamian za tamtą. Więc z ich perspektywy lepiej od razu coś zrobić samemu, nie prosić i nie mieć żadnych długów wdzięczności. Jednak wcześniej czy później u każdego pojawi się sytuacja, gdy będzie musiał poprosić o pomoc… Ważne jest więc, aby wybrał odpowiedniego adresata swojej prośby i jasno ustalił zasady rekompensaty za pomoc.
Jak nauczyć się asertywnie prosić?
Jak już pisałam w poprzednich artykułach, zachowanie asertywne to umiejętność, dzięki której ludzie otwarcie wyrażają swoje myśli, preferencje, potrzeby, uczucia, przekonania, poglądy, wartości – bez odczuwania wewnętrznego dyskomfortu i nie lekceważąc rozmówców. Asertywność dotyczy nie tylko odmowy i stawiania granic w relacjach z innymi, ale to także umiejętność przyjmowania komplementów, krytyki oraz proszenia.
Najważniejsza zasada asertywności mówi przecież: ty masz prawo prosić, ja mam prawo odmówić. Ja mam prawo prosić, ty masz prawo odmówić. Kluczem do umiejętności asertywnego proszenia jest przede wszystkim nastawienie do nas samych oraz do drugiego człowieka. Póki nie uznasz, że jesteś wartościową osobą, która zasługuje na szacunek, sympatię czy wsparcie, nie będziesz w stanie być asertywny ani w odmawianiu, ani w proszeniu.
Ważne jest, abyś sformułował/a swoją prośbę w taki sposób, aby druga osoba wiedziała, że jest proszona i o co konkretnie. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie oczywiste. Przykładowo sformułowanie: „Może byśmy poszli do kina?” nie jest tym samym co „Bardzo mi zależy na zobaczeniu w kinie tego filmu. Czy pójdziesz ze mną?” Niektórzy liczą, że druga osoba domyśli się ich próśb i potrzeb ze „znaczących spojrzeń” czy westchnień np. „Hm… taki fajny film grają teraz w kinie…”. To nie jest postawa asertywna.
Nie rób zbyt rozbudowanych wstępów opisujących twoją sytuację, gdyż adresatowi twojej prośby trudno będzie utrzymać koncentrację oraz podążać za twoim tokiem myślenia. Nie przesadzaj z opisywaniem tragizmu twojej sytuacji (chyba, że naprawdę tak jest). Sformułowania typu „jesteś moją ostatnią nadzieją”, czy „proszę cię, bo inaczej szef mnie zwolni”, mogą być odebrane jako manipulacja z twojej strony i granie na czyichś uczuciach – a tego nikt nie lubi…
Bywa, że ludzie odmawiają, bo inaczej rozumieją działania, których ktoś od nich oczekuje. Przykładowo: ktoś, słysząc prośbę o „zajęcie się kotem przez weekend”, może założyć, że oczekujesz, iż weźmie on twojego kota do swego domu albo będzie przychodzić i karmić go trzy razy dziennie… A ty masz na myśli, żeby przyszedł tylko jeden raz. Doprecyzuj więc, jakich dokładnie działań oczekujesz oraz z jakimi kosztami/nakładami czasu, pieniędzy, wysiłku to może wiązać się dla osoby proszonej. Dzięki temu unikniecie niedomówień i poczucia wykorzystania po którejś ze stron.
Jak radzą w książce „Asertywność menedżera” Maria Król-Fijewska i Piotr Fijewski, asertywną prośbę najlepiej jest zakończyć pytaniem o gotowość lub o decyzję. Przykładowo: „Czy pożyczysz mi aparat fotograficzny na ten weekend?” lub „Czy byłabyś gotowa wziąć za mnie jutrzejszy dyżur?”. Im bardziej konkretnie sformułujesz swoją prośbę, tym lepiej. Jeśli osoba proszona zaczyna „mącić” (czyli nie udziela odpowiedzi tak/nie wprost), Fijewscy proponują zastosowanie klaryfikacji. Chodzi o to, abyś dążył do wyjaśnienia stanowiska/opinii drugiej osoby poprzez dopytanie się, czy dobrze rozumiesz, co ma na myśli/ co czuje. Przykładowo:
Proszący: „Czy pożyczysz mi tysiąc złotych?”
Proszony: „No nie wiem. To dla mnie duża suma. Ludzie często nie oddają długów…”
Proszący: „Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że ja nie oddam tego długu?” (klaryfikacja).
Jeśli proszący odwleka udzielenie konkretnej odpowiedzi (np. mówiąc: „Muszę się dłużej zastanowić/ skonsultować z mężem”), spróbuj doprowadzić do konkretnych ustaleń (np. „Do kiedy podejmiesz ostateczną decyzję?” lub „Kiedy mogę liczyć na twoją odpowiedź?). Nawet jeśli proszący wyrazi zgodę, również warto, abyś podsumował, co zostało ustalone, gdyż często zdarza się, że obie osoby inaczej zapamiętały przebieg danej rozmowy i wychodzą z niej z innym przeświadczeniem (zwłaszcza, gdy mają odmienne interesy/cele lub jedna z osób jest nieasertywna lub nie komunikuje się wprost). Przykładowo: proszący jest przekonany, że proszony zgodził się, zaś proszony jedynie nie powiedział kategorycznego „nie”. To bywa źródłem niedomówień i konfliktów.
W asertywnym proszeniu nie ma miejsca na manipulacje, szantaż emocjonalny, agresję czy zastraszanie. Nie używaj sformułowań typu: „jak mi nie pomożesz, to stanie się coś strasznego/zrobię sobie krzywdę/wylecę przez ciebie z pracy”, „jakbyś był moim prawdziwym przyjacielem/jakbyś mnie naprawdę kochał, to zrobiłbyś to, o co cię proszę”, „jak nie zrobisz tego, o co proszę, to porozmawiamy inaczej”, „musisz mi pomóc, bo jesteśmy rodziną”. Pamiętaj, że prośba to nie rozkaz ani polecenie. Druga strona nie ma obowiązku spełnić twojej prośby – to jej dobra wola. Posługuj się więc sformułowaniami typu: „czy mogę cię prosić o”, „chciałabym, żebyś”, „czy mógłbyś proszę”, „potrzebuję twojej pomocy w”, „czy zechciałbyś to dla mnie zrobić”, „byłbym ci wdzięczny, gdybyś”. Jeśli ktoś ci pomoże, doceń ten fakt i podziękuj. Niestety wiele osób za rzadko używa słów „proszę” i „dziękuję”.
Prosząc, nie deprecjonuj samego siebie. Nie mów, „jestem taki beznadziejny/nierozgarnięty/słaby, że potrzebuję pomocy”. Takie sformułowania to destrukcyjne generalizacje, które mogą zaowocować zarówno spadkiem twojej samooceny, jak i tym, że otoczenie zacznie cię postrzegać w negatywny sposób. To, że w niektórych sprawach potrzebujesz wsparcia, nie oznacza przecież, że jesteś beznadziejny. Nikt nie jest „alfą i omegą”.
Zwracaj też uwagę na swoją mowę ciała. Nie wyglądaj, jakbyś „błagał o łaskę”. Nie garb się i nie spuszczaj głowy. Pamiętaj, że masz prawo prosić innych. Utrzymuj kontakt wzrokowy. Choć patrzenie w bok czy w ziemię może wynikać z czyjejś nieśmiałości, niepewności czy nawyku, niektórzy mogą to odebrać jako „kręcenie” i nieszczerość.
Wyświadczanie drobnych przysług czy spełnianie próśb buduje relacje międzyludzkie – o ile opiera się na normie wzajemności i szacunku.
Anna Daria Nowicka – socjolog, trener